środa, 31 lipca 2013

PAZNOKCIE #6 soczyste ombre



Szaleje ;) drugi post dzisiaj.
Miałam go wrzucic jutro ale z nudów zrobię to dziś ;)
Teraz nowe paznokcie ombre. Mi sie kojaża z jakimś egzotycznym drinkiem. bardzo wakacyjne i proste.
1. odzywka
2. biały lakier jako podkład
3. kolorowe paski na gąbce
4. pac pac pac na paznokciu
5. top coat

i gotowe ;)

Oczywiście znowu zrobiły mi się te cholerne bąbelki w top coacie. Już nie wiem co robię źle. Chyba będę musiała się pożegnać z gel-look'iem z essence.

Fotki :)





Miłego Dnia 

ULUBIEŃCY #4 Do paznokci


Hej :)
Szybka notka i wybaczcie, że zdjęcia nie są robione przeze mnie ale bateria mi padła w aparacie ;)
Chcę się z wami podzielić moja opinią na temat dwóch kosmetyków, które mnie w sobie rozkochały.  Oba produkty są firmy Eveline Cosmetics. 


Pierwszy to odżywka Eveline Diamond hard and shiny nails. Juz od dosyć długiego czasu jej używam i od samego początku bardzo mi spasowała. Paznokcie po niej są znacznie mocniejsze i w moim przypadku bardzo szybko rosną :) należy jednak uważać na skórki podczas malowania. W składnie jest jakiś składnik ( wiem, że na F, ale nie pamiętam jaki), który podrażnia skórki, a moje dodatkowo zaczęły rosnąć, czyli tak jak nie miałam problemu nigdy ze skórkami, tak potem zaczęły mi obrastać paznokcie. Ale tylko na początku, teraz wróciło wszystko do normy, wystarczy zabezpieczyć skórki oliwką albo tłustym kremem, albo po prostu uważnie malować;)



Drugi to zmywacz. Niby nic. Ale, nie wiem jak wam, mi nie raz podczas zmywania paznokci zdarzyło się trzepnąć otwartą butelkę ze zmywaczem, łokciem i w rezultacie wylać połowę na podłogę, biurko, klawiaturę i siebie...

Zmywacz do paznokci z Eveline ma taka nakrętkę, której nie widziałam nigdzie indziej i się zakochałam:) przykłada się wacik, naciska i można zmywać:) nie trzeba nic otwierać, nic zamykać, nic sie nie wylewa, dla mnie, słonia w składzie z porcelaną, to jest genialny wynalazek. Oprócz tego zmywacz jest bez acetonu, ale teraz to norma, dobrze zmywa i nie śmierdzi jakoś bardzo. Wiadomo, trochę musi:p










Pozdrawiam, i napiszcie mi co wy o nich sądzicie ;)

piątek, 26 lipca 2013

PAZNOKCIE #5 słoneczniki i chmurki

          Nie mam ostatnio weny do malowania paznokci. Jeżeli próbuję czegoś nowego to mi to nie wychodzi a po za tym ostatnio mam jednokolorowe paznokcie, co nadal uważam za nudę, ale nie mam pomysłów ;(
Dzisiaj, znane już słoneczniki z nowym motywem. Chmurki są mega proste i w sam raz do namalowania lewą ręką na prawej :D tutaj nie ma co nie wyjść ;)




Pozdrawiam!!!

wtorek, 23 lipca 2013

ULUBIEŃCY #3 Do ust

Hej!

Dzisiaj przedstawię Wam moje ulubione produkty do ust. Nie ma tego wiele bo po pierwsze jestem chyba dosyć wymagająca, a po drugie rzadko maluję usta.

Wszystkie z czterech produktów to kolorówka, w dodatku w intensywnych kolorach. Nie lubię nude'ów, błyszczyków itp, jeśli smaruję usta czymś tłustym lub czymś co ma mi pomóc z suchymi skórkami to albo miodem albo kremem nivea albo maścią z witaminą A, ale o tym nie ma się co rozwodzić. 

Jeśli chce mieć już kolor na ustach to musi być intensywny ;) 
Dodatkowo: 
1. kolor musi być trwały, 
2. nie może się rozmazywać,
3. musi ładnie "znikać" z ust,
4. musi ładnie pachnieć,
5. nie może drapać w gardło (tak, tak, to też mam za sobą :p),
6. musi być prosty w nałożeniu, nie potrafię zrobić tego dobrze byle czym ;).
Po prostu nie lubię zbyt często (a najlepiej wogóle) wychodzić do toalety, żeby poprawić usta, po za tym na imprezie mogłabym sobie jeszcze większą krzywdę zrobić tym 'poprawianiem', "if you know what I mean ;)"

Moje szminki/pomadki w kremie świetnie mnie rozumieją i spełniają każdy z powyższych warunków :)
A oto one:
1/ Rimmel, Lasting Finish Lipstick By Kate Moss nr 02 

2/ Rimmel, Lasting Finish Lipstick By Kate Moss nr 10

3/ Rimmel, Apocalips Lip Lacquer nr 303 Apocaliptic

4/ Essence, Stay Matt Lip Cream nr 04 Silky red


Serdecznie polecam amatorkom intensywnych kolorów :)

góra od lewej: rimmel apocalips, essence stay matt
dół od lewej: rimmel by kate 02, rimmel by kate 10

sobota, 20 lipca 2013

Buble kosmetyczne!

Przyszły do nas kosmetyczne buble...


Zacznijmy od Bell, Permanent Make - Up Lip Tint

Producent:
"Formuła kosmetyku typu „long lasting” sprawia, że kolor trzyma się niezwykle długo od momentu aplikacji. Specjalne składniki barwią naskórek ust, co gwarantuje efekt przypominający makijaż permanentny. Wybrany kolor po prostu „wtapia się” w usta po aplikacji, zapewniając długotrwały makijaż. Kosmetyk nie ściera się z ust, dzięki czemu nie pozostawia nieestetycznych śladów np. na szklance czy kieliszku. Innowacyjna, lekka formuła, pozbawiona olejków i wosków, gwarantuje też całkowicie nowy, satynowy efekt. Usta wyglądają niezwykle świeżo, naturalnie i kusząco. Dodatkowym atutem jest specjalnie dopasowany aplikator, który umożliwia precyzyjne rozprowadzenie formuły produktu na ustach." źródło: bell.pl

hmmm... przeczytałam dosłownie przed chwilą recenzje tego czegoś na wizaz.pl i tam dziewczyny w większości są z tego zadowolone. Dlaczego na mnie nie działa? :(
Zawiodłam się na tej szmince w kremie, błyszczyku pisaku czy czymś. Jedyne co jest okej to zapach. koloru to nie ma. Mam odcień 5, i liczyłam na intensywną fuksję na moich ustach a to jest raczej kolor transparentny. niby jest a nie ma... W dodatku, coś co spowodowało, że raczej nie użyję tego ponownie to to, że moje usta chyba tego nie tolerują. Pieką czy szczypią i troche drętwieją... jest mi przykro. 


Rimmel, Glam` Eyes Day 2 Night

Co pisze producent? 
"Tusz do rzęs 2 w 1. Odkręć odpowiednią nakrętkę i nabierz na szczoteczkę odpowiednią ilość maskary:
górna nakrętka (czarna) - efekt naturalny na co dzień, wyraźnie wydłużone i idealnie rozdzielone rzęsy. Dolna nakrętka (różowa) - efekt glamour idealny na wieczór, rzęsy wydłużone, rozdzielone i pogrubione aż do 15 razy." źródło: wizaz.pl

Pffff.... i w zasadzie to powinno być wszystko, co napisze o tej maskarze, bo na tak słaby kosmetyk nie ma sensu tracić czasu...
No ale! Opis producenta bardzo ciekawy, reklama TV porywająca ten a sam tusz mógł by wydawać się fajnym gadżetem. No ale co z tego skoro to jest kompletna WTOPA RIMMELA! nakrętka czarna, na dzień, powoduje, że na szczoteczce nie zostaje prawie nic kosmetyku, więc owszem, rzęsy są rozczesane, ale bez tuszu na nich, nie mówiąc już o wydłużeniu :D Z kolei różowa nakrętka, ta na noc, zostawia tak dużo tuszu na szczoteczce, że po nałożeniu, na rzęsach zostaje jedna wielka sklejona kupa. I tyle w temacie :)
ja zostaje przy tanim wibo :D


Tak więc, z mojego doświadczenia, ja nie polecam ;) Żanetka Leta 

niedziela, 14 lipca 2013

Czas na cięcie! - Grzywka

       
Kobieta, jak ma za dużo wolnego czasu, robi dziwne rzeczy, czasami głupie i w większości nie wychodzi jej to na dobre :P 
Skończyła mi się sesja, jestem na etapie szukania pracy, mój mężczyzna w pracy, przyjaciółka wyjechała na weekend a Żanetka leży i myśli... i myśli... i myśli i nagle pisze SMS do chłopaka: "co gdybym miała grzywkę?" :D i ciach! po godzinie już byłam grzywaczem. 

Nie mam jakiegoś super wysokiego czoła, żeby je ukrywać ale zmiany są fajne a grzywka chyba dodaje trochę charakteru. 
Zdjęcia przed cięciem: 


      Zrobiłam to sama w domu, najtrudniejsze było pierwsze cięcie ale odpaliłam sobie filmik Maxineczki i poszło gładko. 
      
Powdzięczyłam się trochę do aparatu i mam dla Was fotki :) 

Mi efekt podoba się baaaardzo, nie wiem jak do końca to zrobiłam ale grzywkę mam obciętą na prosto a mogę ją również zaczesać na któryś bok i wygląda jak by była ukośna tak, że podejrzewam, że mi się szybko nie znudzi. 
Kilka dni temu tez farbowałam włosy. Użyłam farby L'oreal preference pure paprika P78. Włosy miałam już mocno wypłukane i były dość jaśniutkie i teraz ruda farba idealnie się przyjęła. Kolor na zdjęciach nie wyszedł taki jak w rzeczywistości. Na prawdę jest pomarańczowy, nie czerwony:) żywy i intensywny uwielbiam go. Niestety szybko się wypłukuje. 

Na ustach na pierwszym zdjęciu mam szminkę Rimmel by Kate nr 10 czyli czerwień, na zdjęciu wyszedł jak fuksja 02 :P co nie zmienia faktu, że uwielbiam te szminki:) bez poprawiania wytrzymały mi całą imprezę. 

Pozdrawiam Was cieplutko!!! BAAAAAJ

czwartek, 27 czerwca 2013

PAZNOKCIE #4: zznoooooowu kwiatki ;p

Heeeelooooł :) 
tak jak pisałam wczoraj w poście, poprzedni wzorek mi się nie podobał i pewnie długo ze mną nie pobędzie i tak, dzisiaj pomalowałam paznokcie na nowo. Mam znowu kwiatki (niedługo pewnie Wam zbrzydną ;p) na złoto piaskowym tle. Niestety wrzucę mało zdjęć, bo coś mi dzisiaj nie wyszły. Nie wiem, kolor nie ten, rozmyte i nienadające się w większości. 


Nałożyłam standardowo odżywkę z Eveline, potem fajny lakier, chyba jakaś ostatnia nowość z wibo, wibo glamour nails nr 5. Polecam, dzisiaj nałożyłam jedną warstwę i idealnie pokrył płytkę bez prześwitów. Fajnie się go nakłada i uwielbiam ten kolor. Złoty, piaskowy z delikatnymi drobinkami, nie dający za bardzo po oczach. 
Dalej są farbki akrylowe. Muszę się w końcu nauczyć malować innych wzorków... ;p
I top coat z essence gel-look. W końcu udało mi się bez bąbelków :D


Pozdrawiam Was :)

środa, 26 czerwca 2013

PAZNOKCIE #3: Sesyjne kwiatki

Ogólnie znana teza głosi, że najlepiej się sprząta, biurko, szafkę z ubraniami, myje okna i podłogi, i w ogóle robi się wszystkie rzeczy, na które nie miało się ochoty przez ostatnie 4 miesiące, w sesji. podobnie rzecz się ma z tymi bardziej przyjemnymi rzeczami, które zabierają również mnóstwo czasu tj. facebook, kwejk, youtube, blog, panda cam ...:D no ale to przecież trzeba zrobić:D i tak samo trzeba pomalować paznokcie. Nie wiem czy wychodzi to wtedy najlepiej, ale teraz jest na to czas. No i tak, pomiędzy układami wlewowymi form wtryskowych a zasadami doprowadzania tworzywa do gniazda formującego namalowałam  sobie kwiatki. Nie podobały mi się jak skończyłam i nadal mi się nie podobają. Pewnie długo ze mną nie zostaną ale wrzucam bo dawno nic nie było :)

Bazą jest odżywka Eveline, potem wszystko co kolorowe to farbki akrylowe a za top coat robi essence gel-look (i znowu wyskoczyły mi bąbelki). 







Zdjęcia są tylko lewej ręki bo z prawą to wiecie jak bywa :D 



Trzymajcie sie ciepło:) "Żanetka Leta"

wtorek, 18 czerwca 2013

Colours of the Rainbow TAG

Hej

Witam was w ten piękny i upalny dzień. Uwielbiam taką pogodę i już nie mogłam się doczekać kiedy nadejdzie. Niestety, razem z nią przyszła sesja ale na wszystko trzeba znaleźć czas ;)
Oglądałam dzisiaj nowy film Szusz (szusz1313). Kto jeszcze jej nie zna to polecam jej kanał na YT. Szusz nagrała tag "colours of the rainbow". Postanowiłam zrobić ten tag, pomimo, że nie nagrywam filmów. Będzie może mniej efektowny ale również chętnie podzielę się z Wami moimi kolorowymi produktami.
W tagu chodzi o to, żeby zebrać kilka lub tez po jednym kosmetyku z każdego koloru tęczy. No to start :)


Pierwszy kolor to czerwony.
 
Jako maniaczka lakierów do paznokci, nie mogło ich tutaj zabraknąć:P
W kolorze czerwonym wybrałam lakier do paznokci Bell AIR FLOW Lotus Effect w kolorze 709. Mocna czerwień lekko zimnawa. Zakochałam się w nim (i w dwóch innych kolorach z tej serii) od pierwszego lakierowania. Wystarczy jedna warstwa i dobrze kryje płytkę a po za tym utrzymuje się na moich paznokciach nawet do tygodnia bez nakładania top coatu. 
Drugą czerwoną rzeczą jest pomadka Rimmel lasting finish by Kate Moss w odcieniu 10. To jest raczej zimny odcień czerwieni i kolejna moja miłość. Fajnie pachnie, dosyć długo utrzymuje się na ustach, nie rozmazuje się, nie odbija na ustach, nie podkreśla suchych skórek, dla mnie bomba:)


Kolejnym kolorem jest pomarańczowy.

Lakier, który wybrałam to pachnący Wibo, Beautiful as Rose, nr 3.Miałam mały dylemat ale w końcu wybrałam ten którego ostatnio używałam. Fajnie kryje płytkę po dwóch warstwach, dosyć szybko schnie i ma ładny kolor ale nie wiem jak długo się utrzymuje, nie pamiętam ;p  Pomalowałam nim rano paznokcia i jeszcze się nie starł to chyba dobra wiadomość jak na lakier za chyba 5 zł. Z tym, że nie ma ich już w sprzedaży, to była limitowana seria zeszłej wiosny lub lata. Poprawcie mnie jeśli się mylę ;)
Pomarańczowy wybrałam również tusz do rzęs z Wibo, który ostatnio wam przedstawiałam =>http://blond-rudzina.blogspot.com/2013/05/2w1-test-i-konfrontacja-maxfactor-vs.html , nadal uważam, że jest wart swojej ceny jednak szybko zgęstniał. Zamoczyłam kropelką wody szczoteczkę i już jest super.
Trzecim pomarańczowym kosmetykiem jest Efektima, Body - Cure With Bronzing Effect, Kuracja brązująco - ujędrniająca. Daje fajny efekt stopniowej opalenizny i faktycznie wydaje mi się ze rano po nałożeniu balsamu faktycznie skóra jest bardziej jędrna. Dziwnie pachnie, ale nawet przyjemnie no a potem jak to bronzer:p 



Żółty to kolejny kolor i mam tu lakier Lovely Crystal Strenght nr 124. Po trzech warstwach wygląda ekstra, jednak długo schnie. a czy paznokcie są twardsze? są ale to chyba od ilości warstw lakieru:p
Żółty mam szampon z Tołpy odżywczy i regenerujący do włosów suchych i zniszczonych. Pierwsza myśl - cudownie pachnie.Włosy mam po nim mięciutkie ale używam go za krótko żeby stwierdzić czy odżywione. Trochę słabo się pieni ale po za tym wszystko na plus:)
Żółty mam też krem brązujący na dzień z Alterry. alterra getönte tagescreme pfirsich :D ma matowić - matowi, ma nadawać cerze lekkiego brzoskwiniowego koloru - robi to. ładnie pachnie i naprawdę fajnie ujednolica cerę ALE się roluje! :( 



Następny w kolejce jest kolor zielony. 
Zielony lakier to Wibo Express growth nr 484. Lubie wszystkie lakiery z tej serii i jak na tą cenę jest na prawdę fajny.
I zielony mam peeling z winogrona bebeatuy z bierdonki ale nie powiem wam nic po za tym, że ładnie pachnie. Kupiłam go i kompletnie o nim zapomniałam. Do dzisiaj, jak szukałam czegoś zielonego. 



Przed ostatni jest niebieski. Niebieski lakier to znowu Lovely z tym że Color Mania. kolor 133. Taki błękitny jak niebo:) Użyłam go gdy robiłam słoneczniki. http://blond-rudzina.blogspot.com/2013/04/paznokcie-2-soneczniki.html
i niebieski znalazłam tez perfum Davidoff Cool water Game... bardzo świeży i leciutki zapach utrzymujący się cały dzień, niestety już mi się kończy :(


Listę zamyka fioletowy. ( no w koooońcuuu...:p ) 
Fioletowy lakier to Lemax colour lima fashion colour ale nie wiem jaki kolor. taki bzowy, wrzosowy troche jak jogurt borówkowy:) ze sklepu "wszystko po 2.99" :D i za taką cene jest bombowy.
Ostatnią rzeczą, którą wam pokazuje jest Mleczko do ciała +25 silnie ujędrniające. Wydaje mi się ze skóra faktycznie po nim jest bardziej sprężysta, jednak wielkim minusem jest to, że to się w ogóle nie wchłania i zostawia na ciele taką mega klejącą się warstewkę :/ nie jest to przyjemne ale przyjemnie pachnie :p.


No i na tyle. Pozdrawiam was upalnie! "Żanetka Leta"

poniedziałek, 27 maja 2013

2w1: test i konfrontacja: MaxFactor vs Wibo

tarararara! tak jest! mam różnie pomalowane rzęsy a za chwile dowiecie się dlaczego ;)

Dzień Matki za nami a razem z nim powoli dobiega promocja w Rossmanie, o której na pewno wszyscy lub 
prawie wszyscy już wiecie. 40% obniżki na kolorówkę i pielęgnację twarzy. Z tych dwóch okazji zakupiłam dwa tusze: Dla mnie - Wibo Dolls lash Ultra Volume a dla mamy - MaxFactor 2000 Calorie Dramatic Volume. 

Posiadając dwa nowe tusze postanowiłam zrobić test a jednocześnie ich konfrontacje. Tusz z Wibo kosztuje w Rossmanie w regularnej cenie jakieś 9,29 zł a MaxFactor 29,99. Ja zapłaciłam odpowiednio 5,49 i 17,99. 
Różnica w cenie znaczna, ale czy warto? sprawdźmy!


Nie będę pisać co obiecuje producent, pokaże wam co oba kosmetyki robią z moimi rzęsami ;)
Moje rzęsy są raczej gęste i w sumie długie. Są jaśniutkie, cieniutkie i ich nie widać. 
(Wybaczcie mi oczy królika ale to jakaś diabelska alergia :/ )


Po pierwszej warstwie w zasadzie nie widziałam większej różnicy, dopóki nie obejrzałam zdjęć. Oba tusze sprawdziły się dobrze: pogrubiły i wydłużyły jednak ten z wibo chyba trochę posklejał mi rzęsy.


Ponieważ lubię mocno wytuszowane rzęsy nałożyłam drugą warstwę i tym razem na prowadzenie wyszedł Wibo. Pięknie rozdzielił moje rzęsy a Max Factor przeciwnie. Musiałam się troszkę namęczyć, żeby nie były sklejone jeszcze bardziej. 

Jeżeli o mnie chodzi, zdecydowanie wybieram Wibo, który dodatkowo jest mega tani :)
Po co przepłacać skoro mamy WIBO :?! :)

Pozdrawiam "Żanetka Leta"